czwartek, 7 czerwca 2012

All U Can Eat



Piranha 3D (2010)
dir. Alexandre Aja


Wszystko zaczęło się od "Szczęk" Spielberga, to oczywiste. Jeden z najsławetniejszych dreszczowców w dziejach kina, otworzył odrzwia dla całej masy naśladownictw, co zaowocowało największym wysypem tzw. "monster movies" w dziejach. Pośród tej fali przewijały się dzieła różnej jakości, z reguły raczej pośledniej. Gdzieś po drodze napatoczył się również stawiający swe pierwsze kroki w reżyserii Joe Dante, późniejszy twórca "Gremlinów", ze swą "Piranią". Film wręcz wzorcowy dla gatunku, bo nakręcony za niewielkie pieniądze, dość kiczowaty, a zarazem zrealizowany z werwą i dostarczający spragnionemu krwawej rozrywki widzowi jej odpowiednią porcję. Później jeszcze był pełnometrażowy debiut Jamesa Camerona pod wszystko mówiącym tytułem "Pirania II: Latający mordercy", o którym sam twórca wolałby w ogóle zapomnieć (co nie dziwi), a który jednak, gdy zastanowić się głębiej, doskonale pokazuje skłonność do tandety całego nurtu i poziom, na jakim stoi fabularnie kino pana od "Avatara". Ale nie o tym.


Jest rok 2010. Kino 3D przeżywa swój kolejny renesans, jeszcze większy niż nieco ponad dwie dekady wstecz. Dobrze, że twórcy coraz częściej prezentują w tej technologii nie wysokobudżetowe widowiska, a właśnie unurzane w tandecie kino klasy B. O tym, że filmy tego rodzaju cieszą się dużą popularnością, wie doskonale Francuz Alexandre Aja, który pozwolił już poznać się jako uzdolniony twórca kina grozy przy okazji nakręconego jeszcze w ojczyźnie "Bladego strachu" oraz remake'u "Wzgórza mają oczy". Widać, że Aja zna się na amerykańskich horrorach młodzieżowych i wiedzę o nich wykorzystuje perfekcyjnie, co pozwoliło mu powrócić do formy po średnio udanych "Lustrach".


Akcja podrasowanej "Piranii" na miarę nowego tysiąclecia rozgrywa się nad Jeziorem Wiktorii, gdzie co roku w czasie ferii wiosennych zbierają się hordy spragnionej zabawy młodzieży. Traf chce, że w tym sezonie jezioro staje się miejscem żerowania tysięcy prehistorycznych piranii, które wskutek tąpnięcia zostały wypuszczone z podwodnej jaskini. Beztroskie szaleństwo upływające pod znakiem alkoholu i roznegliżowanych panienek szybko przemienia się w krwawą jatkę...

To krótkie streszczenie fabuły brzmi może dosyć głupio, ale nie ma co się oszukiwać: takie też ma być. "Pirania 3D" jest bowiem zabawą bezwstydnie infantylną i prymitywną, a przy tym bynajmniej się tego niewstydzącą. Recepta na całe przedsięwzięcie była bardzo prosta: mnóstwo golizny i masa gore. Właśnie to otrzymujemy, i w zasadzie nic ponadto. Nie ma tu żadnego parcia, aby przekazywać wzniosłe idee, żadnego ekologicznego bełkotu i pretensji do sztuki, które tak uwierały w przypadku wspomnianego na wstępie cameronowskiego kosztownego bubla. To po prostu relaks oparty na zaspokajaniu najniższych potrzeb. Czyli to, czym tak naprawdę kino 3D być powinno i do czego zostało stworzone. W żadnym wypadku tej rozkosznej celebracji silikonowych biustów wymieszanych z potokiem flaków i rozszarpywanych ciał nie należy brać na poważnie. To pastisz pełną gębą, zręcznie wygrywający wszelkie możliwe gatunkowe klisze i bawiący się nimi zarazem.

Odwołania do klasyki objawiają się tu już choćby w drobnych epizodach, które reżyser powierzył takim mile zapisanym w pamięci twarzom, jak Richard Dreyfuss czy Christopher Lloyd. Gdzieś na dalszym planie, dopingując uczestniczki zawodów mokrego podkoszulka, miga również Eli Roth, kumpel Tarantino i twórca obu części "Hostelu". Brać horrorowa trzyma się więc razem, wspiera i poklepuje po plecach.

"Pirania 3D" oferuje satysfakcjonującą dawkę grzesznych przyjemności, co u niejednego z pewnością wywoła oburzenie. Nie zabraknie takich, co ubolewać będą przy tej okazji nad upadkiem kultury, ale prawda jest taka, że nikt nikogo do oglądania nie zmusza. Jednych kręci kolejna wariacja na temat romansu Pocahontas z kapitanem Smithem i niebieskie ludki z zielonej planety, innych wielkie kły mięsożernych ryb, które po raz pierwszy zasmakowały ludzkiego mięsa. Ja tam kibicuję rybom... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz